wtorek, 31 stycznia 2012

O podglądaniu saren, czyli porad praktycznych parę.


Sarny postaram się nie opisywać jak poprzednie gatunki – opisanie go w jednym artykule byłoby zmarnowaniem wspaniałej możliwości zapełniania bloga w nieskończoność. A poza tym, jakże to pospolite i zarazem wdzięczne zwierzę.



Zakładam, że nikomu zamaskowanego obozu budować się nie chce. Zwłaszcza, że taki szałas musi stać co najmniej kilka dni, aby sarny się go nie bały, dodatkowo należałoby codziennie podrzucać jedzenie aby łaskawie ustawiły się tam gdzie chcemy. Wstawanie w środku nocy, aby marznąć kilka godzin ciasnym namiocie czekając w na słońce już na pewno do przyjemnych nie należy (zapomnij o termosach i jedzeniu – zapach). Dlatego skupię się na podchodach, które chociaż nie dają stuprocentowej pewności i bliskości, są o wiele łatwiejsze i nie wymagają wiele przygotowań.



 Sarna daje się podejść bardzo łatwo, o ile wiemy jak to zrobić. Jest kilka prostych zasad, postaram się je opisać.

Po pierwsze – obserwuj! Sarny to stworzenia wybitnie terytorialne, a granice wyznaczają: wioski (sznury domów wzdłuż drogi) oraz ważniejsze drogi (autostrady, obwodnice itp.). Stada trzymają się zawsze tych samych terytoriów. Ogromna księga o Łowiectwie i gospodarce Łowieckiej, którą posiadam wyraźnie zaznacza, że jeżeli sarna została gdzieś oznaczona, to nigdy nie zdarzyło się, aby była ustrzelona dalej niż 3 kilometry od tego miejsca. Jeżeli widzisz jakieś stado, to za rok też tam będzie. Oczywiście o wiele łatwiej to zauważyć na przepastnych polach, gdzie nie ma wielu kryjówek.



 Na takich terenach nieocenioną pomocą jest lornetka. Na szyi zawsze wisi mi aparat który sporo waży, więc pełnowymiarowa lornetka nie wchodzi w grę (a już nie wspominam o rytmicznie zderzającym się podczas marszu obiektywie i lornetce – aż strach chwyta człowieka za serce). Ja używam malutką, plastikową zabawkę mieszczącą się w dłoni o parametrach 8x20. Ten drugi parametr (średnica soczewki zbierającej światło) jest tak mały, że po zachodzie słońca nic już przez nią zobaczyć się nie da. I paradoksalnie mi to pomaga – jeżeli ona zaczyna nie wyrabiać, to znaczy, że aparatem też już nic nie zrobię.

Po drugie – poznaj zwyczaje. Sarny zdają się myśleć, że rano są niewidoczne, póki nie wzejdzie słońce. Dlatego jadąc co ranek samochodem możemy zawsze zobaczyć całe stada pasące się na polach. W ciągu dnia, kiedy sarna napcha się na zieleniną, idzie do swojej leżanki i tam jak to przeżuwacz może „wyciągać” z żołądka to co zebrała i spokojnie pracować nad zbiorami. Kiedy maszeruje przez pola czasami są na nich małe skrawki lasu bez żadnej drogi dojazdowej ani ścieżki. Jeżeli nie będziemy nachodzić je często, to zawsze sarnę tam znajdziemy. A nawet jak nie znajdziemy… Takie enklawy to przygoda sama w sobie – czasami to zwykła niecka w ziemi, którą nie dało się uprawiać, ale na terenach w których żyję często znajdziemy historię. Stara żwirownia, bardzo często stare cmentarze protestanckie… ostatnio znalazłem nawet całą wieżę!



Jeżeli uda nam się cudownie nie zaalarmować sarny naszą obecnością, to macie szczęście. One też mają swój porządek dnia. Pije wodę ze strumienia o 14:30? To jak jutro przyjdziecie to z dokładnością godziny ona też tam będzie. Tyczy się to naprawdę wielu zwierząt – o ile nie będziecie ich nie niepokoić.

Po trzecie – wykorzystuj teren. Jeżeli nie atakujesz legowiska, staraj się podchodzić z pozycji, z której zauważą Cię jak najpóźniej. Najskuteczniej nadaje się do tego grzbiet nawet niewielkiej górki. Oczywiście idziesz na ślepo, bo nigdy nie wiesz czy stado znajduje się akurat po drugiej stronie wzgórza. Ale one za to nie wiedzą, że idziesz. Przy odrobinie szczęścia podejdziesz na kilkanaście metrów stado które leży spokojnie na polanie. Popłoch potem straszny. Raz nawet podzieliłem stado a jeden młody stał jak wryty i nie widział w którą stronę iść. A ja aparatu wtedy nie zabrałem… pech. Oczywiście jeżeli sarny znajdują się blisko grzbietu lub na nim, to zauważą Cię. Ale za to widzisz, że stado jest i widzisz gdzie ucieka, a zlokalizowanie stada to już jest sukces (patrz punkt jeden).



Po czwarte – miejsce i czas. Jak już pisałem, sarny są terytorialne. Mają swój cykl dobowy, chociaż nie przestrzegają go tak zdecydowanie jak dziki, lisy czy inne ssaki naszych ziem. Dobra, czyli gdzie i kiedy ich szukać? Przykład: zima, -15  celcjuszów, słonecznie. Nikt normalny nie wychodzi w taką pogodę na otwarte pole i sarny o tym wiedzą. Zapraszam więc na poszukiwania, bo pogoda do tych manewrów jest obecnie idealna.



Oczywiście sarny bronią się przed ludźmi jak mogą i to z dobrego powodu (sarnina jest smaczna, ale zawsze brakowało mi w niej chociaż odrobiny tłuszczu, dlatego trudno dobrze ją przyrządzić).
Leżąca sarna jest niesamowicie trudna do zauważenia – mi się tego nigdy nie udało dokonać. Nawet przeorane otwarte pole jest dobrą kryjówką. A kiedy sarna położy się na pograniczu pól wśród traw, to w zasadzie żeby ją zauważyć trzeba w nią wdepnąć.

 Fotografując tego pana w ogóle nie widziałem pozostałych trzech lezących zaledwie kilka metrów dalej... 
 ...póki nie wstały.



Mam nadzieję, że tak oczywiste „sztuczki”, pomogą wam wykonać zdjęcia waszych marzeń. Pozdrowienia.

9 komentarzy:

  1. gdy rano widziałam wpis, było pytanie :) teraz nie ma, ale gdyby widniało nadal, to powiedziałabym,że więcej i więcej postów przyrodniczych z pięknymi zdjęciami:)!!
    Pozdrawiam:)!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A usunąłem, bo nie spodziewałem się, że ktoś odpowie. Dziękuję :) Niestety jak zacznę robić co dwa dni artykuł, to szybko zdjęcia mi się skończą, a i pisanie trochę zajmuje. W przyszłości postaram się rozwinąć na rośliny, owady, zmiany na wsi (ogólnie) oraz historię bliższą i dalszą. Martwi mnie jednak stosunkowo niska czytalność...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeg kom bare lige forbi.
    Hvor er det gode billeder af de smukke kyr.
    Tak for kigget.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za naukę "łapania" saren aparatem. Skuteczna, jak widać na Twoich bardzo ładnych zdjęciach. Pozdrawiam i powodzenia w blogowaniu,

    OdpowiedzUsuń
  5. czytalność zależy od tego, jak często się pisze... i jak często i dużo komentuje u innych, nic więcej. Podpisuję się pod kyją, zgadzam się, że pisanie bloga to nie tylko czasoumilacz, ale i czasopożeracz! Bardzo dobre porady dla śledczych, dzięki! zainteresował mnie też temat "śródpolnych nieużytków", wiem, że są to miejsca, których po prostu nie dało się zaorać... mokradełka, wychodnie skalne, cmentarze, zawsze je sprawdzam w terenie, ale ciekawa jestem twoich odkryć i czekam na relację!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj to będę musiał wszystko odwiedzić od nowa, bo nigdy nie chiało mi się zmieniać obiektywu na niskie ogniskowe, aby objąć zabytki w kadrze. Ale obiecuje, że jak uzbieram materiał to zdam relację.

    OdpowiedzUsuń
  7. to czekam:-) przy okazji znajdziesz mnóstwo tropów, ptaków i tak dalej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż na sarny się obraziłam po tym jak mi kilka drzewek szlachetnych bezczelnie zżarły, mając zieleniny tony wkoło, ale nie musiały tulipanowca i inne :( jeszcze mi nie przeszło ... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne informacje, sama mieszkam blisko lasu i codziennie mogę obserwować sarny, ale o takich ich zwyczajach nie wiedziałam. To wymaga doświadczenia. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń