I dalej niewiele słychać, zdjęć
też niewiele (jak mam czas to nie ma pogody i na odwrót). Ale za to ile się
dzieje, ho ho!
Jesień to też czas polowań
zbiorowych. A że pierwsze polowania odbywały się w polach, nie było zaskoczeniem
brak zwierząt. Jest to spowodowane tym, że (zwłaszcza dziki) żerują nocą, a w
dzień chowają się do lasu.
Z ostatnich obserwacji wynika, że
las odwiedzają już w zasadzie wszystkie zwierzęta lądowe jakie występują na
tych terenach. Na stałe zadomowiła się kuna i kozioł (samiec sarny). Niemal
codziennie do lasu zachodzi też lis. Pojawiają się od czasu do czasu dziki, ale
największym zaskoczeniem są cztery jelenie.
Aby zatrzymać je w miejscu właśnie
powstaje paśnik i lizawka. Koszt dokarmiania zwierząt tej zimy będą spore –
poza paśnikiem oczywiście powstanie większy karmnik dla ptaków, później w zimie
zapewne ruszy też stołówka dla mięsożerców. Koszty, koszty, koszty…
Oczywiście, jeżeli mam zamiar przyciągnąć
zwierzynę do własnego lasu, szaleństwem byłoby nie zabezpieczenie drzewek przed
zgryzaniem. Zdecydowałem się na oprysk na pączki, jako najbardziej ekonomiczne rozwiązanie
– co prawda są inne metody, ale są one dużo bardziej czasochłonne (np.
obwiązywanie pączków futrem).
Kupiłem sobie nową zabawkę –
obiektyw Tamron 150-600. Nie miałem jeszcze zbyt wielu okazji na przetestowanie
go, ale jego waga i gabaryty wykluczają go jako sprzęt „spacerowy”. Ale na
zasiadkę na statywie powinien dać radę.
Sezon zimowy zbliża się wielkimi
krokami, przygotowania idą pełną parą. Pozdrawiam.