Jeszcze nie umarłem, a Las Mira
toczy się naprzód. Daje wam zatem fotograficzne znaki życia i zapowiadam, że
blog wróci do możliwie częstych aktualizacji, bowiem czeka mnie przynajmniej
miesięczny powrót do Polski.
Padalec |
Na początku września byłem w
Polsce na krótki czas, przez co nie udało mi się wykonać jakiś niesamowitych fotografii,
ale podzielę się tym co mam – krótki wypad do lasu zwanego (oficjalna nazwa)
Świnioborem. Las Mira jest niewielką, stosunkowo młodą odnogą tego lasu.
Życie na gospodarstwie
toczy się dalej, na jedną noc obecny był specjalny gość – młody jastrząb. Po ataku na
kurę widocznie musiał w jakiś sposób nadwerężyć skrzydło, bo ani myślał
odlatywać (chociaż chciał „na piechotę” zjeść kury i niemałego psa). Został
złapany w klatkę, nakarmiony, przechowany na noc i ranem wypuszczony. Odleciał
w sobie znanym kierunku, a ataki na drób z jego strony nie powtórzyły się. Zdjęcia
jastrzębia nie są mojego autorstwa.
Dlaczego takie rzeczy zdarzają
się jak mnie nie ma? Cóż to była okazja na zdjęcia i obserwacje…
Projekt obserwacji budek
oczywiście się nie udał, ale podobno zasiedlone były absolutnie wszystkie,
które powiesiłem wczesną wiosną. Dodatkowo strzałem w dziesiątkę (nie był to
mój pomysł) okazało się sianie rozmaitych mieszanek nasiennych, przez co
powstała ogromna baza żerowa dla ptaków.
Jeszcze mały dodatek ze Szwecji: do
kolekcji sfotografowanych zwierząt mogę dodać jelenia, a dokładniej łanię z
cielakiem.
Pozdrawiam i przepraszam za zbyt
długą przerwę, ale tak to czasami bywa. Dobrze, że wracam akurat na październik, bo to
jeden z najciekawszych i najładniejszych miesięcy w roku.
Ps. Wyjazd za granicę (poza walorami ekonomicznymi) ma jedną zasadniczą zaletę - człowiek nabiera szerszej perspektywy, tworzą się nowe pomysły i lepsze rozwiązania starych problemów. Szkoda tylko, że czas tak szybko leci, a w fotografii przyrodniczej nie ma urlopów.