poniedziałek, 5 października 2015

Przedjesienny szczyt.


Jak ten czas leci…

                Nie byłem na wielu plenerach chociaż to właśnie wrzesień/październik to zdecydowanie najlepszy okres na „bliskie spotkania”.  Dlatego przynoszę dosyć monotonne zdjęcia – ledwie dwa tematy, ale za to całkiem udane – lis i bielik.



Jesień, już pierwsze przymrozki za nami. Jesień moim zdaniem absolutnie najpiękniejsza pora roku. Każde urodzone w tym roku zwierzę dorosło do względnej samodzielności, a jesień i zima są ostatecznym testem weryfikujących zdolności każdego organizmu. Był czas na rozrost, teraz przyszedł czas na redukcję. Jest w tym trochę prawdziwego, „zielonego” piękna – to właśnie ta bezduszna i okrutna selekcja pozwala na stworzenie tylu niezwykle pięknych stworzeń. Mnogości i złożoności form życia na naszej planecie.



Chciałbym pisać więcej i w bogatszy sposób. Poszukuję inspiracji w opowiadaniach łowieckich, rozmyślaniach o lesie spisanych przez innych. Niestety czas to straszne stworzenie. Przepraszam za to. Chciałbym napisać wam czym jest dla mnie las. I chociaż wielokrotnie to tematu się zabierałem, to za każdym razem wstęp wydawał się być dla mnie… nieodpowiedni – zwłaszcza, że muszę do niego zebrać odpowiednie zdjęcia.


Co roku powraca temat psów kłusujących na polach… smutny to widok. Niestety rozwiązanie tego problemu służy w zasadzie (poza zwierzyną) tylko myśliwym, więc temat jest niemedialny. Aż szkoda pisać.



                Czas… ciągle za mało czasu. Pozdrawiam.