sobota, 8 grudnia 2012

Kłująca czerwień lasu - dzięcioły (cz. II)

                Ulubionym przysmakiem dzięcioła są oczywiście korniki żyjące zaraz pod korą. Ale dietę uzupełniają chrząszcze, mszyce, gąsienice motyli itd. Jest wyjątkowym robakożercą. Dlatego jego największym zimowym wrogiem z którym walczy zawzięcie jest… powieszony przez nas kawałek słoniny.


Nie można pominąć również faktu, że dzięcioł o ile ma okazję to lubi podebrać innym ptakom pisklęta. Można napisać nawet, że bardzo lubi cudze dzieci, bowiem z chęcią rozkuwa budki lęgowe – zabezpiecza się je dodając blaszane okucie wokół otworu wlotowego. Kiedy zima jest ostra a pokarmu nie ma, zadowoli się owocem lub nasionami drzew - co można często zobaczyć. Dzięcioł jest bowiem absolutnym mistrzem w wyłuskiwaniu szyszek. Znajduje albo sam wykonuje tzw. kuźnię. Jest to rowek w który wciska znalezioną szyszkę, aby mocnym dziobem i lepkim językiem dobrać się do smacznych nasion.


Najczęściej opisywaną cechą dzięcioła jest słynna niewrażliwość na mocne uderzenia głową. Pierwszorzędną rolę w tłumieniu drgań odgrywają mięśnie karku i języka. A język dzięcioła to bardzo wyspecjalizowany organ. Jest długi, bo zaczynając się od prawego nozdrza oplata głowę oraz szyję! Czubek języka wygląda jak harpun, aby larwę czy owada przebić i nie wypuścić. Z kolei te owady które są za małe aby dało się przebić po prostu przyklejają się do niego – ślina dzięcioła jest bardzo lepka.


                Można przeżyć całe życie i mieć pewność, że ptaki te nie wydają innych dźwięków niż werblowanie. Jest to nieprawda, bowiem dzięcioły potrafią się odzywać i robią to bardzo często. W ogromnej większości przypadków najpierw go usłyszymy, a dopiero potem zobaczymy, pomimo pozornie jaskrawego upierzenia.


                Chociaż wydawać by się mogło, że ogon dzięcioła nie ma wiele wspólnego z kuciem, to jednak nawet i on musi być wyspecjalizowany. To właśnie na nim opiera się ptak uderzając w drzewo, używając go jak krzesła. Dlatego jego sterówki są bardzo sztywne… i jeszcze bardziej wytarte. Inne jest również ustawienie palców. Każdy ptak ma trzy palce wysunięte w przód, a jeden w tył. Dzięcioł ma dwa palce do przodu i dwa palce do tyłu, co daje mu doskonałą przyczepność.


Jak widać dzięcioły to bardzo wyspecjalizowane ptaki. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy jest taki ptak, który nie ma niczego ciekawego do opisania. Pozdrawiam.

11 komentarzy:

  1. Zawsze się czegoś nowego z Twoich postów dowiem, myślę, że o każdym ptaku potrafisz napisać tak interesująco jak o dzięciole. Zima idzie, chętnie poczytam :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja zawsze myślałam, że tylko sroki podjadają cudze pisklęta. Bardzo ciekawe są Twoje posty. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :)
    Nie wiedziałam że dzięcioły podbierają innym ptakom pisklęta , sroki że tak robią to tak ale dzięcioł ?
    Miłego Ilona

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dużo ptaków podbiera innym pisklęta. Przodują oczywiście krukowate, ale dzięcioły czy nawet bociany nie pogardzą odrobiną ptasiego mięsa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój kot Kazimierz skonsumował dzięcioła, fe, fe. Jednak go nie upolował, dzięcioł leżał martwy przed starą chatą, świeżutki był. Co mu się stało nie mam pojęcia.
    Pozbierałam śliczne pióra w białe groszki i tyle po nim zostało.
    Przykra historia.
    Pozdrowienia mazurskie ślę

    OdpowiedzUsuń
  6. zdecydowanie tak z tym głosem dzięcioła - inna sprawa ze dla niewprawnego ucha jest jakiś taki mało charakterystyczny. teraz gdy nauczyłem się już słuchać z maniacką radością podchodzę kowaliki - ostatnio nawet udało mi się naprowadzić na kowalika moją żonę - była zdziwiona jak to możliwe że łazi głową w dół a jeszcze bardziej jak to możliwe że udało jej eis go zobaczyć z tak bliska. Najważniejsze że teraz już wie, jaką dla mnie radością jest włóczenie się po lasach i paryjach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja żałuję, że mało przykładałam się do wykładów prof. Sokołowskiego, a miałam szczęście być Jego studentką. Teraz "uczę " się ptaków z Jego atlasu. Ostatnio namierzyłam jemiołuszki, ogromne stado, kiedyś naszego najmniejszego dzięciołka i wiele innych gatunków. A jestem pewnie jedną z niewielu osób, które widziało żywe dropie. Pewnie były to jedne z ostatnich jakie żyły w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, mam książeczkę dla dzieci o dzięciołach z 1947 roku, napisaną przez (jeszcze wtedy) doktora Sokołowskiego :)

      Usuń
  8. Witaj
    Ja z życzeniami świątecznymi , życząc Tobie spokojnych i radosnych Świąt .
    Pozdrawiam Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie, również życzę mnóstwa ciepłych rodzinnych chwil.

      Usuń