Przełom lutego i marca bardzo
ciekawy dla przyrody czas – tego przypominać chyba nikomu nie trzeba, wystarczy
wyjrzeć za okno.
I chociaż tematów o tej porze
roku jest tyle, że ciężko wybrać, to jednak zrobienie przyrodniczego zdjęcia to
nie jest taka beznadziejnie łatwa
sprawa. Przygotowania do pleneru zaczynam na długo przed wyjściem z domu. Jest wiele
zmiennych. A musimy sobie do każdej zmiennej zadać sobie kilka pytań:
Ruch słońca – Czy chcę zdjęcia ze światłem bocznym,
tylnym, a może pod słońce? Jak te warunki będą się zmieniać w trakcie dnia? Jak
słońce będzie oświetlać miejsce zasiadki?
Pogoda – Czy chmury będą
rozmywać/tłumić światło, a może chcemy ostre światło bezchmurnego nieba? W
którą stronę wieje wiatr? Ptaki startują prawie zawsze pod wiatr, zwierzęta
lądowe mają doskonały węch. Czy wiatr wieje z innej strony niż przez większość
roku? Można to wykorzystać, bo ssaki nieczęsto zmieniają kierunki
przemieszczania się, wpadając prosto pod obiektyw.
Określić cel – Jedna wyprawa
powinna skupić się na jednym typie stworzeń. Niemal niemożliwe zaplanowanie
jest pleneru tak, żeby sfotografować np. sarny, gęsi i żurawie. Oczywiście
takie komplety się zdarzają, ale to raczej kwestia przypadku.
Poznaj cel – Co wiemy o zachowaniu?
Jakie zostawia ślady, jakie wydaje dźwięki? Co możemy wyczytać z mowy ciała zwierzęcia?
Co dzieje się w jego życiu w danym terminie? Migracje, rozród, pierzenie czy wychowywanie
młodych? Gdzie go spotkamy – gdzie żeruje, a gdzie odpoczywa? Jak rozwinięte ma
zmysły – czy można wykorzystać w jakiś sposób jego ułomności?
I tak
można wymieniać w nieskończoność.
Poznanie i wykorzystywanie „zmiennych”
wymaga dużej wiedzy i odrobiny doświadczenia, a samo planowanie często przypomina
wróżenie z fusów. „Zmienne” w różny sposób
na siebie oddziałują i nigdy do końca nie wiadomo która będzie miała więcej lub
mniej do gadania. Ale im mniej zostawiamy ślepemu losowi, tym większa szansa na
sukces.
Mając tyle szczegółów do rozpatrzenia,
łatwo popełnić błąd. Tak i było tym razem. Założyłem, że w miejscu w którym
będę, ostre słońce rozpuści cienką warstwę lodu i gęsi do mnie spokojnie
przypłyną. Jednak mimo pełnego słońca temperatura była zbyt niska, lód się nie
rozpuścił i poza paroma wyjątkami wszystkie gęsi były bardzo daleko… szkoda.
Chociaż zdjęcia złe nie są, to mogło
być o wiele lepiej. Pozdrawiam.
Ps. Kto by pomyślał, że daje
porady innym jak wykonywać zdjęcia –w końcu
tak rzadko jestem zadowolony z efektów.
Takie zdjęcia to dla mnie marzenie.Bardzo ciekawy i pomocny post :)
OdpowiedzUsuńHello!:) Considering you were a long way away from the geese, these are wonderful captures. Thanks for the info!
OdpowiedzUsuńAch jakie wspaniałe kadry, cudowne, nie wiem jak mogą być jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Przepiękne zdjęcia. Twoje kadry wymagają nie lada skupienia i cierpliwości. Podziwiam tę pasję.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych modeli-ja muszę daleko jechać na gęsi by na wodzie je sfocić dlatego brak u mnie takich ładnych fotek gęsi jak u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńHello .. Very good pictures .. Good work .. Regards
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post, super! Ja zwykle nie planuję aż tak bardzo wyjścia z aparatem, ponieważ mój sprzęt nie jest za dobry. Używam go raczej by zrobić słabe zdjęcia i na ich podstawie rozpoznać gatunek danego ptaka. No, czasem zdarzy się lepsze zdjęcie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Porady zawsze sie przydadzą:) A co do zdjęć to jak zwykle piękne i najlepsze:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie na rocznicę bloga:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten łyk cudnej przyrody - to zawsze dla mnie okrasa miejskiej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńA nad Katowicami niedawno przeleciało niewielkie stadko dzikich gęsi. Aż się prosiło o zdjęcia.
Pozdrawiam!