Wszyscy po kolei chwalą się jakie
grzyby zebrali… a co ja mam powiedzieć? Nawet na święta na pierogi nie starczy…
No dobra, może aż tak źle to nie jest. Zobaczcie sami.
Zaczniemy od najbardziej znanego
grzyba. Muchomora czerwonego zna każdy, nawet jeżeli ktoś w lesie nigdy nie
był. Zaskakujące jest, że jeżeli weźmiemy atlas grzybów do ręki, to
przeczytamy, że jest on… niejadalny.
Młody muchomor czerwony, obok zgryzionej przez sarnę jodełki.
Nie trujący, ale niejadalny. Drążąc temat
znalazłem, że spośród wspomnień odważnych powtarzają się opinie takie jak:
urwany film z bardzo mrocznymi przebłyskami, zataczanie się jak po ciężkim
piciu. Jedna osoba nazwała to jako „uczucie jak po koszmarze, bo człowiek budzi
się, mało pamięta, ale wie, że było źle i nieprzyjemnie”. Każda osoba
stwierdziła, że nigdy więcej nie spróbuje i będzie odradzać innym. Może dlatego
jego właściwości nie są szeroko znane.
Interesującą sprawą jest ilość…
kani. Jest ich tak dużo, że nie sposób ich wszystkich zjeść.
Codziennie przynajmniej kilka wielkich kapeluszy. Nie dalej jak kilka dni temu
jednego dnia zebranych było ponad dwadzieścia! Najbardziej znanym sposobem
jedzenia kani jest oczywiście smażenie. Jednak kanie posiadają okrutny zwyczaj
pochłaniana tłuszczu z patelni. Jeżeli już musicie je jeść z patelni, to
obtoczcie je w cieście (wiem, to też za zdrowe nie jest, nie bijcie).
Teraz przejdziemy do trochę
bardziej egzotycznych grzybów, purchawka chropowata. Jest porażającym dla mnie
odkryciem, że te rosnące w ogromnych ilościach kulki są… jadalne, a nawet
podobno smaczne! Warunkiem jest zbieranie ich kiedy są bardzo małe, kompletnie
białe w środku. Przynajmniej tak mówi teoria, ja ich nie jadłem. Muszę
spróbować, ale wizja zjadania purchawki jest dla mnie nieco kontrowersyjna. W
Szwecji uchodzą za prawdziwy przysmak.
Dalej już kompletny kosmos. Idę
swego czasu przez las i leżą jakieś czerwone rurki. Po niemałych poszukiwaniach
znalazłem: Mądziak malinowy. Przywieziony w czasie drugiej wojny światowej
przez amerykanów (oczywiście przypadkowo), powoli rozprzestrzenia się na nasze
tereny. Zaskakujący jest sposób rozprzestrzeniania, wykorzystujący… muchy.
W
literaturze znajdziemy określenie „posiada nieprzyjemny zapach”. Eufemizm
pierwszej klasy, smród (całe szczęście tylko z bliska) jest potworny. Ale dla
takich much to wspaniała przynęta. Po polizaniu przez muchę zarodników
przechodzą do układu pokarmowego muchy (oczywistość). Nie przeszkadzają w jej życiu ani
trochę, pozwalając musze podróżować. Dopiero wtedy, kiedy mucha umrze,
zarodniki rozwijają się i tworzą nową kolonię.
Są też totalne zagadki, których
zidentyfikować nie potrafię. A do nich dołącza cała plejada rozmaitych grzybów,
wszystkich niejadalnych.
Faktem jest, że grzyby jako
składnik ekosystemu rozkładający resztki organiczne potrafi kumulować w sobie
izotopy radioaktywne. Mając na uwadze bliskość i pogodę po katastrofie
czarnobylskiej, często bada się w nich zawartość cezu. Ogólnie nie jest
tragicznie, z wyjątkiem województwa opolskiego. Kiedy przechodziła tamtędy
chmura z pyłem, spadły deszcze. W stosunku do „czystych” (lecz wciąż
akumulujących z przyrody) podgrzybków są one nawet 500 razy bardziej
promieniotwórcze (w suchej masie). Obecnie nie poleca się zjadać grzybów z
tamtego regionu, a taki stan będzie jeszcze trwał kilkadziesiąt lat.
Pozdrawiam.
ale zazdroszczę tych kani u mnie w lesie w tym roku nie znalazłam ani jednej...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwłaśnie wróciliśmy z okolic Sławy Głogowskiej - grzybów jadalnych jak na lekarstwo. Znam osoby, które onegdaj spożywały nakrapiane muchomorki czerwone (albo wywar z gotowania ich) - oczywiście w celu "odlotu", chyba nadal żyją, ale zastanawiam się w jakiej kondycji muszą być ich wątroby...Też słyszałam,że młode purchawki są jadalne, ale jakoś nie mogę przełamać się, zebrać i przygotować do spożycia.Ktoś jadł, oprócz Szwedów :)?
OdpowiedzUsuńJa się zbieram, ale wczoraj rodzina się zebrała na małe świętowanie to tyle jedzenia zostało, że nie mam potrzeby zbierania purchawek ;)
UsuńU nas nie ma grzybów, pewnie wyskoczę jutro do zieleniaka po pieczarki; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo ja zapraszam do nas:-))) Na grzyby!
OdpowiedzUsuńAsia
Ładne zdjęcia porobiłas grzybkom. Ja nie mam też grzybków na wigilię :(. Z grzybami wszędzie podobno kiepsko. A może pierogi z muchomorami hihihi ?
OdpowiedzUsuń