...a mam wrażenie, że każde pisane bez polotu. Ale to wam sądzić, nie mnie.
Dzisiaj post będzie podzielony na trzy części: „zwykłą (raport dla samego siebie)”, wyróżnienie
oraz spowodowany przez to dodatek.
Ale ten czas leci, już grudzień... a potem święta i nowy
rok. Koniec świata? Kto ma na to czas ;)
Jesień
zleciała pod znakiem prac leśnych… mimo znacznego zoptymalizowania całego procesu gospodarowania
lasem, koniec wstępnego porządkowania nie zakończy się wcześniej niż za rok…
ale i to są bardzo optymistyczne założenia (nawet nierealne, ale kto wie). Poruszanie
się w lesie w kategoriach użytkowych to zajmująca i trudna praca. Oczywiście
praca fizyczna jest ważna, ale wcale nie ona jest najważniejsza. Nawet nie
macie pojęcia, jakich można strat w lesie narobić brakiem odpowiedniej wiedzy o
tym, co się robi. Gorzej w tej kwestii ma chyba tylko lekarz, bo jeżeli coś
zepsujesz w lesie to naprawa zazwyczaj trwa kilka do nawet kilkudziesięciu lat.
Miało
to ogromne znaczenie jesienią, kiedy o mały włos nie został naruszony chyba
największy skarb jaki las posiada. Co to
jest nie opiszę, przynajmniej na razie. Mogę tylko napisać, że odkrycie jest dużej
wagi… istnieją skromniejsze obiekty które mają rangę rezerwatu.
Jednak
w lesie jest tak cicho, że aż przykro. Z pięciu odwiedzających saren cztery nie
żyją a jedna zaginęła. Wszystkie tegoroczne koźlaczki zostały zagryzione przez
psy (w tym dwa jednego dnia), kozioł padł z przyczyn nieznanych. Tylko kozy nie
ma, mam nadzieję, że zdążyła uciec. Dla mnie taki bilans to osobista porażka. Jeżeli ta wojna będzie trwać, a będzie, to czy mogę zrobić coś innego niż w
niej uczestniczyć? Cały czas zawieszone w powietrzu jest pytanie… „co innego można zrobić?”. Jeżeli
one dalej będą atakować, to ja muszę je bronić. Koniec końców czy ma znaczenie kto wygra…
czy w ogóle można zadać takie pytanie?
Otrzymałem wyróżnienie od Tupaji, za co serdecznie
dziękuję :) Następnych nominacji nie dam, ale na zestaw pytań odpowiem z chęcią
:)
1.Literatura współczesna czy klasyka?
Zdecydowanie klasyka, jeżeli coś jest wydawane od ponad 500
lat to zapewne jest warte przeczytania. Zawsze się sprawdza – obecnie zaczytuję
się w „Farsalii” autorstwa Marcusa Lucanusa
2.Deszcz czy śnieg?
Śnieg, tu chyba nic więcej dodawać nie trzeba ;)
3.Kiedy czuję zapach siana myślę o...?
Codziennych zajęciach, bo zapach siana nie jest dla mnie rzadkością.
4.Cechy charakteru, jakie chciałbym u siebie zmienić?
Nie tyle zmienić co dodać – systematyczność.
5.Kochasz dla czy za?
Zdecydowanie za.
6.Pies to dla Ciebie...?
Zależy jaki pies. W zależności od statusu psa może być
najlepszy przyjaciel albo śmiertelny wróg. Jednak należy zaznaczyć, że wynika to
z psiej inteligencji i uczuć. Już tylko z tego powodu zasługują na szacunek.
7.Kogo zabrałbyś do szalupy ratunkowej- swojego ukochanego
zwierza czy lubianego sąsiada?
Ukochanego zwierza. Bo najgorszym wypadku… musicie się
zgodzić – zwierzę może być najlepszym przyjacielem, ale to dalej tylko zwierzę…
8.Kamień czy drewno?
Zgadnijcie :)
9.Barbie czy Xena?
Xena.
10.Poezja śpiewana czy gotic?
Oczywiście poezja śpiewana. Dla mnie o wiele ważniejszy jest
tekst od nuty.
W formie dodatku zamieszczam jakiś czas temu napisaną notkę o spełnianiu marzeń. Wzięte z brudnopisu:
Każdy z nas ma jakieś marzenia, a jak niewielu osobom udaje
się je spełnić. Mało osób zastanawia się dlaczego, tworząc wymówki i
usprawiedliwienia. W powieści „The Killer Angels”, opowiadająca o Biwie pod
Gettysburgiem (1863) generał Robert E. Lee, dowódca wojsk konfederacji
wypowiada słowa:
„Żołnierstwo posiada jedną wielką pułapkę. By być dobrym
żołnierzem musisz kochać armię. By być dobrym dowódcą, musisz potrafić wydać
rozkaz zabijający rzecz którą kochasz. To jest… bardzo trudne. Żadna inna
profesja tego nie wymaga. To z tego powodu jest tak mało znakomitych oficerów, chociaż
tak wielu jest dobrych ludzi. […] Nigdy nie jesteśmy przygotowani na śmierć
tylu ludzi. Spodziewamy się okazjonalnego pustego krzesła, toastów dla
poległych kompanów. Świętowania ze zwycięstwa dla większości z nas, śmierci dla
zaledwie kilku. Ale ta wojna trwa i trwa, ludzie giną i stawka robi się coraz
większa. […] Jesteśmy przygotowani na śmierć części z nas, ale nigdy nas
WSZYSTKICH. …to jest ta pułapka. Kiedy zaatakujesz nie możesz się wahać. Musisz
poświęcić się całkowicie. Ale wciąż, jeżeli wszyscy umrą, musisz zadać sobie
pytanie, czy było to tego warte.”
Carl von Clausewitz w swoim nieśmiertelnym dziele „O Wojnie”
wyraźnie zaznacza, że oficer nacierający na wroga walczy nie tylko fizycznie,
ale przede wszystkim duchowo. Nie wiedząc czy atak się uda, wysyła swoich ludzi
na śmierć i cały czas ma świadomość, że jeżeli poświęci wszystko i mu się nie
uda to nie tylko nie wykona zadania, ale i jego oddział nie będzie miał potem
żadnej wartości bojowej (nie wspominając o moralnym aspekcie śmierci
podkomendnych).
Jest to idealna przenośnia. Chociaż każdy chce spełnić swoje
marzenia, prawie nikt nie potrafi poświęcić w tym celu niczego. Wizja porażki i
utraty wszystkiego (a nawet tylko części) z tego, co już się ma jest nie do
zniesienia i zawsze świdruje umysły tych, którzy chcą działać. Sam znam
przypadek, że pewien człowiek zastawił wszystko co ma, wszystko co miała jego
żona i rzucił całe oszczędności w założenie firmy która opiera się na
zastosowaniu zupełnie nowatorskiej technologii. Udało mu się, ale niech każdy
zada sobie pytanie czy potrafiłby zrobić coś podobnego.
Właśnie dlatego nie daję za często postów - aby takie gnioty przypadkiem nie wyszły ;)
Ps. Rzadko odpisuję na komentarze, za co przepraszam. Oczywiście czytam je i dziękuje za nie bardzo serdecznie.
Ps2. Powiększyłem czcionkę. Jest lepiej czy gorzej?