Pozdrawiam.
czwartek, 19 grudnia 2013
czwartek, 12 grudnia 2013
Wypełniacz letnio-zimowy.
Buduję czatownię, ściągam ptaki. Ale idea siedzenia w budzie wcale mnie nie bawi...
Prawie nie robię nowych zdjęć. Ale to wcale nie znaczy, że nie można nic dodać. Wyszperałem kilka drugorzędnych zdjęć z lata:
Oraz sójki z testów czatowni, naliczyłem kilka różnych osobników:
Pozdrawiam, niedługo coś napiszę.
Prawie nie robię nowych zdjęć. Ale to wcale nie znaczy, że nie można nic dodać. Wyszperałem kilka drugorzędnych zdjęć z lata:
Oraz sójki z testów czatowni, naliczyłem kilka różnych osobników:
Pozdrawiam, niedługo coś napiszę.
piątek, 29 listopada 2013
Królestwo zrobione z błota.
I oto zamykamy pewien rozdział w
tym roku.
Stawy rybne przechodzą cykliczne
zmiany w ciągu roku, a ta zmiana jest bez wątpienia najbardziej dramatyczną.
Opadające wody odsłaniały pełne ptasiego pokarmu pokłady błota, a gęsto
porozrzucane po dnie kłody stanowiły doskonałe miejsce do przesiadywania dla
ptaków.
Jak zwykle, obserwacje tego wydarzenia
były całkiem niezwykłe. Wielka szkoda tylko, że podczas kulminacyjnych dni
pogoda nie dopisywała, więc o robieniu sensownych zdjęć nie było mowy. Ale nie
o sama fotografię też mi do końca chodziło, bowiem chciałem przetestować kilka
teorii na temat bardziej efektywnego podchodzenia ptaków.
Ale tegoroczne królestwo zrobione
z błota to już przeszłość. Nie ma ryb, nie ma ptaków, błoto wysycha. Nadchodzi
najbardziej „chuda” pora dla stawów, kiedy zamieniają się one w zimne, otwarte
pustkowie.
I tak oto przechodzę do fotograficznego
sezonu ogórkowego. Należałoby wykopać sobie czatownię, postawić jakieś ciekawe karmniki i czekać
na śnieg.
Pozdrawiam.
sobota, 23 listopada 2013
Wiewiórka, czyli taki ładny szczur.
Wiewiórka pospolita - Sciurus vulgaris
Opisanie wiewiórki okazało się
nie lada problemem, bowiem okazało się, że nie posiadam ŻADNEJ znaczącej
publikacji na jej temat. Będę musiał oprzeć się(o zgrozo) o źródła internetowe.
A delikatnie mówiąc ich wiarygodność jest zawsze wątpliwa. Zostaliście
ostrzeżeni.
Wiewiórki osiągają długość od 19
do 24cm i ważą od 250 do 340g. Brak u nich jakiegokolwiek dymorfizmu płciowego.
W powszechnym mniemaniu wiewiórki
jedzą orzechy i jest to prawda. Ale żeby uzmysłowić sobie, jaka jest ich pełna
dieta, wyobraźmy sobie rudzielca bez owłosionego ogona. Powstaje wtedy nadrzewny…
szczur. A taki szczur, poza orzechami, nie pogardzi pisklakiem, jajkiem, owocem,
pędem roślin czy grzybami.
![]() |
Rozkosz :) |
Oczywiście powodem, dla którego
wszyscy kochają wiewiórki jest jego ogon. Zawsze puchaty, długi i fantazyjnie
pozawijany. Dlaczego taki jest ten ogon a nie inny? Uważa się, że duża
powierzchnia pozwala na pewniejsze manewrowanie podczas akrobacji po drzewach,
w tym minimalnego sterowania podczas skoków. Dodatkowo śpiąca wiewiórka otula
się nim jak szalem, co ma znaczenie podczas zimy.
![]() |
Łowca i ofiara |
Jak już wspomniałem o zimie,
należałoby wspomnieć o kilku zimowych zwyczajach wiewiórek. Najbardziej
widocznym zjawiskiem jest charakterystyczne dla nich zbieranie i magazynowanie
pokarmu na zimę. Powszechnie znanym faktem jest tutaj zjawisko zapominania
przez nie części swoich kryjówek, przez co przyczyniają się do rozprzestrzeniania
się gatunków roślin o ciężkich nasionach takie jak orzechy (ale nie żołędzie,
których praktycznie nie jest w stanie strawić).
Mogę powiedzieć, że obserwowane
przeze mnie wiewiórki dobierały orzechy z wielką starannością, zjadając jeden na
miejscu i zabierając drugi do znanego sobie miejsca. Przy czym po własnych doświadczeniach
widzę, że przy dużej ilości orzechów będą je chować w każdym, nieważne jak bezsensownym
miejscu. I to po jednej, góra dwóch sztukach.
Ale jak to w końcu jest:
Wiewiórki zapadają w sen zimowy czy nie? Odpowiedź jest wymijająca: i tak i
nie. Na pewno śpią dłużej, w ciągach od kilku do kilkunastu dni. Długość snu
zależy od temperatury i w niemałym stopniu od pogody.
Wiewiórki rodzą do dwóch razy w
roku, od trzech do sześciu młodych. Przeżywalność, co jest oczywiste jest
niska. 75-85% młodych nie dożywa zimy, a te, którym się to uda średnio dożywają
około 3 lat. Bardzo rzadko osobnik może dożyć sędziwego wieku 7 lat, a w
niewoli do 10 lat. Mamy tutaj zatem bardzo standardową dla dzikich zwierząt
piramidę wiekową.
Co ciekawe, chociaż uchodzą one
za raczej nietowarzyskie
stworzenia
(w obrębie własnego gatunku), wiewiórki
które obserwowałem niemal zawsze przychodziły w parze. Znany też jest zwyczaj,
kiedy zimą kilka rudzielców potrafi zimować w jednym gnieździe, zapewne dla
utrzymania ciepła. No właśnie… gnieździe. Wiewiórki przeważnie żyją w
gniazdach, chociaż potrafią zajmować też dziuple. Gniazdo wiewiórki jest pełne,
to znaczy ma dach. Jest budowane na rozwidleniu pnia i pojedynczej gałęzi.
Pozsiada dwa wyjścia, z czego jedno zawsze wychodzi na pień.
Obecnie największym zagrożeniem
dla wiewiórek są… „wrażliwi na piękno przyrody” ekolodzy stający w obronie
biednych wiewiórek szarych. Sprowadzona z Ameryki Północnej kuzynka
europejskiego odpowiednika jest bardzo ekspansywna, a co gorsza niesie bardzo
śmiertelny dla naszych populacji wirus. Jedynym skutecznym środkiem zaradczym
jest bezwzględna eksterminacja wiewiórki szarej w Europie. Nie trzeba było
długo czekać, aby żerujące z ludzkiej naiwności organizacje podchwyciły temat „mordowania”
wiewiórek. Temat nośny, nacechowany emocjonalnie i ekonomiczny strzał w
dziesiątkę, bo kto odmówiłby wsparcia finansowego, kiedy chodzi o biedne
wiewiórki?
Jak zawszę mówię, obecnie nie ma
gorszego niszczyciela dzikiej przyrody niż zastępowanie nauki ludzkim
współczuciem. Oczywiście jedno i drugie nie wyklucza się i czasami możemy dać
kawałek swojego serca dzikim zwierzętom, ale bardzo łatwo poddać się emocjom i
przez to narobić poważnych i nieodwracalnych szkód.
![]() |
Nieśmiała |
Pozdrawiam.
Ps. Otworzyłem galerię nastawioną tylko na zdjęcia, i w miarę możliwości tylko te lepsze. LINK DO GALERII.
poniedziałek, 11 listopada 2013
Dziwny to dzień...
Dzień niepodległości… Chciałoby
się napisać coś ciekawego i wysokiego, wręcz patetycznego. Niczego się takiego
w tym roku nie doczekacie. Wolność niby jest, ale jakoś jej nie czuję.
Fotografia ostatnio to wybitna sinusoida, wliczając to sobotnią katastrofę
będącą Polowaniem Herbertowskim. Dodatkowo dowiedziałem się, że właśnie zmarł
sąsiad rodziców, umierając w wieku zaledwie 43 lat zostawiając żonę i córkę.
Ale skoro dzisiaj jest „dzień
niepodległości”, niech i będzie nasz symbol narodowy.
Pozdrawiam.
czwartek, 7 listopada 2013
W locie (część II)
...czyli fotograficzny wypełniacz. Ciekawym zdjęciem jest klucz... kormoranów (ostatnie zdjęcie). Chociaż czytam dużo, to jakoś ta informacja mi uciekła.
Pozdrawiam.
Ps. Oczekujcie następnego postu i trzymajcie w sobotę kciuki, żeby zdjęcia się udały.
Pozdrawiam.
Ps. Oczekujcie następnego postu i trzymajcie w sobotę kciuki, żeby zdjęcia się udały.
niedziela, 27 października 2013
Po trochu o wszystkim.
Dzisiaj po trochu z każdej
dziedziny.
Autorka pewnego blogu które czytam zaprezentowała zabytkową maselnicę produkcji brytyjskiej. Nie pozostając bez
odzewu, prezentuję rodzime podejście do wytwarzania masła na podobną
skalę.
Co ciekawe, poza beczką która
przecieka (być może to kwestia rozeschnięcia klepek) cały mechanizm działa bez
zgrzytów. Oczywiście każdy kto na to spojrzy zaraz chce zabrać się za remont.
Zaraz jednak przypominam o ogromnej (jak na razie) niepraktyczności tego urządzenia. Bowiem ile
litrów mleka byłoby potrzebne, aby zrobić tyle śmietany, aby napełnić maselnicę
na jeden cykl? I kto potem to całe masło zje? Taka maszyna nadawałaby się do
użycia najwięcej kilka razy w roku, a zapewne tylko raz, na Wielkanoc.
Pisząc o zającach otrzymałem
bardzo ciekawe zdjęcia od Refael’a. Niby zając w bruździe w ziemi, ale nie o
samego zająca tu chodzi. Jak pisałem, zające nie budują i nie żyją w norach. A
tutaj właśnie widzimy dom zająca w całej okazałości. W zależności od funkcji (odchów
młodych, kryjówka, noclegownia itd.) takie wgłębienia będą bardziej lub mniej
ukryte, ale sama konstrukcja jest niemal taka sama. Wielkie dziękuje za zdjęcia
(i pozdrawiam konfederata).
Człowiek szukając tematów w
przyrodzie nie może wiecznie uciekać się do dosłownej rzeczywistości albo
złożoności. Szukałem prostych kolorów, wyraźnie rozdzielonych w prostej
kompozycji. Jesień nadaje się do tego idealnie, bowiem w przeciwieństwie do
wiosny ciepłe kolory nie toną we wszechobecnej zieleni. Kolory znalazłem,
prostotę znalazłem, a wyraźna granica między zimnym niebem a ciepłymi liśćmi
tworzy… porządek.
Zdjęcia zostały tak wykadrowane,
aby nadawały się na tapety. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to tutaj znajdują
się odnośniki do nich (EDIT: zmniejszyło rozdzielczość podczas wysyłania, muszę dać na inny serwer):
Przeloty ptaków już dawno za
połową, ale najciekawsze mam nadzieję wciąż przede mną. Ze stawów rybackich
spuszczana jest woda, zamieniając lustro wody na otwarte bagno pełne ryb i
innych smakołyków. Ptaki oczywiście dobrze o tym wiedzą i… zbierają się.
Wystarczy spojrzeć na to zdjęcie (zagadka: ile gatunków widzicie na zdjęciu?).
Nie mogło zabraknąć też czołowych
amatorów darmowego posiłku, Bielików.
Pozdrawiam.
czwartek, 10 października 2013
Sarnie poroże - budowa zewnętrzna.
Wspomniałem o rozwinięciu tematu
dotyczącego poroży.
Bardzo często za czarną magię lub
wróżenie z fusów uważa się selekcję sarny (i innych jeleniowatych) po wyglądzie
poroża. Do tego, na co się patrzy określając wiek i kondycję kozła też
dojdziemy.
Zatem zaczniemy od… początku i do
tego małymi krokami. To znaczy jak wygląda poroże, z jakich elementów się
składa. Pominiemy tu wszelkie anomalie – po prostu nie mam odpowiednich zdjęć i
rekwizytów.
Aby słowny przekaz zobaczonego
kozła niósł ze sobą minimalną informację, warto powiedzieć jaką formę poroża
dany kozioł posiadał.
I tak oto mamy najprostsze:
szydlarze. Poroże nie ma żadnych odnóg. Występowanie takiego poroża możemy
podzielić na dwie (no może trzy) proste grupy: pierwsze lub ostatnie poroże (i
niedorozwinięte/słabe osobniki) danego samca. Pierwsze
prawidłowe poroże powinno być dłuższe niż połowa wysokości łyżek (uszu). W
innym przypadku taki kozioł nie będzie w przyszłości wykształcał prawidłowego
poroża i taki podlega selekcji (odstrzałowi).
Druga grupa to w zasadzie kozły
stare, u których poroże uwsteczniło się do tego stopnia, że zaniknęły odnogi i
pozostają proste „rogi”. Taki kozioł jest niezwykle niebezpieczny i podlega
priorytetowemu odstrzałowi. Tłumaczę dlaczego. O ile młode kozły w pierwszym
roku nie biorą udziału w rui i nie walczą, to stare kozły to robią. A z takimi
oto „sztyletami” na głowie bardzo duża część pojedynków kończy się zrogowaniem
przeciwnika. W środowisku gdzie istniała naturalna selekcja, kozły niemal nigdy
nie dożywały wieku, w którym mogły takie poroże wykształcić.
Trzecią grupą są wszystkie kozły
starsze niż rok, które są na tyle słabe genetycznie, że nie rozwinęły żadnych
odnóg. I takiego oto delikwenta mamy tutaj na zdjęciu. Możemy zobaczyć, że
końcówki już zaczynały się rozwidlać, ale to zdecydowanie za mało jak na jego
wiek.
Drugi typ poroża to „widły”. Jak
nie trudno się domyślić chodzi o poroże z jedną dodatkową odnogą i od razu
należy napisać, że jest to odnoga przednia. Od nazwy takie sarny nazywamy
„widlakami”.
Widły powstają jako pierwsze
poroże kozłów przyszłościowych. Za to w drugie poroże kozła musi być
przynajmniej widłami, z czego należy napisać, że widły te muszą mieć przednią
odnogę dłuższą niż trzy centymetry. Czy zatem widlaki też są niepożądaną formą
poroża? Niekoniecznie. Widlak
selekcyjny to taki, który ma słabe widły. I chociaż za prawidłowe uważa się
szóstaki (opisane niżej), to jeżeli widzimy naprawdę potężnego widlaka to do
takiego się nie strzela. Takiego można było zobaczyć niedawno u mnie na blogu (TUTAJ).
Trzecią formą są szóstaki. Nazwa
bierze się z tego, że na każdym parostku znajdują się po trzy odnogi, a że
parostki są dwa, więc odnóg razem jest sześć. Jest to pożądana i dla gatunku
„standardowa” liczba odnóg. Rzadko w pierwszym porożu mamy do czynienia ze
słabym szóstakiem, nierzadko szóstak występuje w drugim porożu, a od trzeciego
roku w górę (o ile nie jest mocnym widlakiem) szóstak jest jedyną akceptowalną
formą poroża.
Omówmy zatem na takim modelowym
porożu, z jakich oto części składa się poroże.
Na początku: poroże składa się z
dwóch parostków, to znaczy dwóch „rogów” (chociaż rogi to nie są).
Parostek i jego rozgałęzienia,
licząc od góry to: grot (czubek parostka), odnoga tylna (idąca do tyłu) i
odnoga przednia. Ciekawym, ale bardzo rzadkim zjawiskiem jest poroże, które
odnoga tylna i przednia są na tym samym poziomie tworząc krzyż. Takie kozła
nazywa się krzyżakiem.
Idąc od dołu możemy wymienić kość
czołową (całkiem oczywiste), z której wyrasta możdżeń. Możdżeń to twór kostny,
który znajduje się pod skórą i to właśnie z niego co roku wyrasta poroże.
U żywej i zdrowej sarny pierwszą
częścią poroża jakie widzimy to róża. Róża to to ta charakterystyczna podkładka
u podstawy parostku. Idąc dalej widzimy te cudaczne gródki - to są tak zwane
perły. Wśród pereł widzimy idące pionowo bruzdy, będące śladami naczyń
krwionośnych, kiedy te istniały podczas formowania poroża.
Tyle,
jeżeli chodzi o podstawowe informacje. Trochę nowych pojęć, parę zdań o
selekcji. Zanim kiedyś przejdę do dalszych części omawiania poroża i czaszki
jako całości warto zapewnić wam przerwę i czas na przyswojenie nowych
informacji. Pozdrawiam.
niedziela, 15 września 2013
Zajęczy okrągły post
No i tak oto dwa tygodnie przerwy, kiedy miałem ambicje
pisania co tydzień. Mógłbym pisać, że brak tematów, zdjęć czy czasu i to byłoby
kłamstwo. Prawda jest taka, że oto
jest post numer sto. I z tego powodu chciałem napisać coś ciekawego. I
nawet napisałem kilka artykułów, ale żaden nie wydawał się odpowiedni. Zdecydowałem
się jednak na omówienie kolejnego gatunku. Wybór padł na ssaka, bowiem lista
gatunków jest ich o wiele krótsza niż ptaków czy innych stworzeń i trzeba nimi rozporządzać
dosyć oszczędnie. Do wyboru miałem wiewiórkę albo zająca, ale ponieważ te
pierwsze (bezbożne stworzenia, co ogołacają mi orzechy włoskie) odwiedzają mnie
dzień w dzień, postanowiłem zbierać materiał foto i zostawić je na później. Zatem
czas na… zająca.
Zając Szarak – Lepus europaeus
Jaki
zając jest każdy widzi, można by napisać. Książkowe dane podają, że długość
ciała dorosłego zająca to 65-76cm oraz 8-10cm ogona. Waga zależy od rejonu w
którym zająca znajdziemy, z zasadą, że im dalej na wschód, tym więcej waży. I
tak oto za zachodzie kraju średnia waga to 3,4kg a na wschodzie już 4,4kg.
Zające, jak większość ginących gatunków lubią niewielkie, różnorodne pola gęsto
poprzecinane zakrzaczonymi rowami i miedzami. Woli tereny o małych opadach i niewysokich
uprawach - wiąże się z wczesnym dostrzeganiem zagrożenia i lubiącymi wilgoć pasożytami.
Dymorfizm płciowy jest tak słabo
zaznaczony, że praktycznie nie da się rozróżnić płci u obserwowanego osobnika. Jedyną
skuteczną metodą jest sprawdzenie zewnętrznych narządów płciowych, co jest z
oczywistych powodów dosyć trudne do przeprowadzenia na żywych zającach.
Struktura płci wskazuje na przewagę samic: od 1:1,04 do 1:1,86.
Określenie
wieku też wymaga dotknięcia zwierzęcia, do tego jest mało precyzyjne i dzieli
się na dwie kategorie: do ośmiu miesięcy i powyżej ośmiu miesięcy. Są inne metody,
ale są one czysto akademickie i niemożliwe do przeprowadzenia w domowych
warunkach, takie jak zważenie gałki ocznej. Zające żyją do 12 lat, ale jak to
zwykle bywa, maksymalna długość życia i faktyczna struktura wieku prawdziwie
dzikich populacji są diametralnie różne. Dominującą grupą są osobniki czteroletnie
i wydają się one szczytowym okresem w życiu zająca.
To, że zając
jest roślinożercą raczej wspominać nie trzeba.
Ciąża u
zajęcy trwa około 42 dni i w zależności od roku wydaje 3-4 mioty, a w każdym od
jednego do sześciu młodych. W krajowych warunkach jedna samica wydaje około ośmiu
młodych rocznie. Młode zajączki pobierają wyłącznie mleko do dziesiątego dnia
życia, potem zaczynają przyjmować już pokarm roślinny (oczywiście stopniowo).
Osiąga dojrzałość płciową w wieku siedmiu miesięcy, tak więc dosyć szybko. Co
należy zaznaczyć zając ani nie
buduje, ani nie żyje w norach.
Liczebność
zajęcy i stan ich populacji w naszym kraju to jeden z najciekawszych tematów dotyczących
polskiej przyrody. W Polsce, jak i całej Europie od końca lat siedemdziesiątych
liczba zajęcy spadła drastycznie. W latach 1970-1972 liczbę zajęcy w Polsce
szacowano na 3,2 mln sztuk. W 2006 liczba ta wynosiła mniej niż pół miliona.
Przyczyn tak przykrej tendencji jest kilka. Pierwszym „ciosem” jest kilkukrotny
wzrost liczby lisów i innych drapieżników związany z podawaniu im szczepionek
wścieklizny. To znaczy, że to właśnie zwykli ludzie którym nie pasuje, że las
to nie miejski park przyczyniają się do wybijania zajęcy (i w jakim świetle ten
fakt stawia „okrutnych” myśliwych polujących na „biedne” liski?).
Duży wpływ mają nie tylko ziemne,
ale i skrzydlate drapieżniki. I tutaj mamy podział: starsze osobniki są
wyłapywane przez „typowych” drapieżników, takich jak jastrzębie. Gniazda zajęcy
są za to z ogromną skutecznością niszczone przez kruki, których liczba
systematycznie rośnie. Dodam, że jest wręcz niesamowite, z jaką
systematycznością (kształtem przypominającą koszenie kosiarką) przeczesują pola
w poszukiwaniu jedzenia. Są też potwierdzane obserwacje, w którym kilka kuków
zagania zające po polu do momentu, aż ten nie jest w stanie się bronić.
Nie bez znaczenia są czynniki
klimatyczne. Co prawda zimy już nie te co kiedyś, dlatego ten czynnik ma coraz
mniejsze znaczenie – warto wspomnieć, że za czasów świetności zająca nie było
problemu z odbudową liczebności po ciężkich zimach. Poważniejszym kłopotem są opady, które
osłabiają zające i wspomagają pierwotniaki powodujące kokcydiozę, chorobę o
dużej śmiertelności. Są też wirusy, w tym dosyć nowy EBHS o śmiertelności ponad
70%. Co ciekawe, niemal wszystkie dzisiaj żyjące zające w Polsce posiadają
przeciwciała, co oznacza, że miały kontakt z wirusem. Zapewnia im przynajmniej częściową
odporność.
Na
koniec kilka uwag dotyczących zajęcy które sam zaobserwowałem: Chociaż przednia
łapa zająca jest dwa razy krótsza niż tylna, w ruchu sprawia wrażenie, jak
gdyby były równe. Burzy to trochę walory estetyczne jak dla mnie, bowiem
chodzący zając przypomina mi bardziej psa niż wyidealizowanego szaraka. Drugą
sprawą jest to, że chociaż zając ma swoje przyzwyczajenia i stosunkowo łatwo
się na niego zaczaić, to jego zachowanie poza ogólnymi ramami jest losowe i
niezrozumiałe. W tej samej grupie zajęcy, w zależności od dnia ten sam zając
potrafi podejść do człowieka, który wcale się nie chowa na odległość nie
większą niż 3 metry będą przy tym idealnie spokojny, a innym razem ucieka już
od 200 metrów. Trzecią sprawą jest inne dziwne zachowanie. Chociaż zająca o inteligencję
posądzać nie należy, zabawna wydawała mi się obserwacja zająca, który wyszedł
na pole nie zwracając uwagi na jakiekolwiek źdźbła soczystej ozimy i przez ponad godzinę nie
ruszając nawet uchem o centymetr wpatrywał się w zachodzące słońce. Ot, widać
typ romantyka z niego.
Temat zająca pozostawiam
absolutnie niewyczerpany, ale na razie musi starczyć. No bo jak pozbieram
więcej materiału foto, to o czym będę pisał?
Ps. Zapowiadając, co
będzie tematem paru postów w bliższej lub dalszej przyszłości: Coś o robieniu
serów, chociaż tu nie ma się czym chwalić – na razie nie otrzymuję tego co
chciałem, ale pomyłki też są bardzo smaczne. Wczoraj nastawiłem piwo, powstają
też inne produkty… nazywam to „projekty żywnościowe”. Ale póki nie osiągnę zadowalających
efektów nic na ten temat więcej nie powiem. Pozdrawiam.
Ps2. Otrzymałem sugestię, że nazwa tego bloga jest dosyć enigmatyczna i pewnym jest, że trzeba ją zmienić. Ktoś ma jakieś sugestie? Sam nie mam jeszcze pomysłu i kto wie, może wykorzystam czyjąś nazwę (taki mini konkurs ;) ).
Ps2. Otrzymałem sugestię, że nazwa tego bloga jest dosyć enigmatyczna i pewnym jest, że trzeba ją zmienić. Ktoś ma jakieś sugestie? Sam nie mam jeszcze pomysłu i kto wie, może wykorzystam czyjąś nazwę (taki mini konkurs ;) ).
Subskrybuj:
Posty (Atom)