Jak ten czas leci…
Nie
byłem na wielu plenerach chociaż to właśnie wrzesień/październik to
zdecydowanie najlepszy okres na „bliskie spotkania”. Dlatego przynoszę dosyć monotonne zdjęcia –
ledwie dwa tematy, ale za to całkiem udane – lis i bielik.
Jesień, już pierwsze przymrozki
za nami. Jesień moim zdaniem absolutnie najpiękniejsza pora roku. Każde
urodzone w tym roku zwierzę dorosło do względnej samodzielności, a jesień i
zima są ostatecznym testem weryfikujących zdolności każdego organizmu. Był czas na rozrost, teraz przyszedł czas na redukcję. Jest w
tym trochę prawdziwego, „zielonego” piękna – to właśnie ta bezduszna i okrutna
selekcja pozwala na stworzenie tylu niezwykle pięknych stworzeń. Mnogości i
złożoności form życia na naszej planecie.
Chciałbym pisać więcej i w
bogatszy sposób. Poszukuję inspiracji w opowiadaniach łowieckich, rozmyślaniach
o lesie spisanych przez innych. Niestety czas to straszne stworzenie.
Przepraszam za to. Chciałbym napisać wam czym jest dla mnie las. I chociaż
wielokrotnie to tematu się zabierałem, to za każdym razem wstęp wydawał się być
dla mnie… nieodpowiedni – zwłaszcza, że muszę do niego zebrać odpowiednie zdjęcia.
Co roku powraca temat psów
kłusujących na polach… smutny to widok. Niestety rozwiązanie tego problemu
służy w zasadzie (poza zwierzyną) tylko myśliwym, więc temat jest niemedialny.
Aż szkoda pisać.
Czas…
ciągle za mało czasu. Pozdrawiam.