wtorek, 10 lipca 2012

Bażant, dzika kura (cz. II)

                Samce zajmują tereny zanim pierwsze śniegi opadną, bo jak u każdego terytorialisty dobra ziemia zawsze w cenie. A pan bażant to dopiero prawdziwy kobieciarz! Piękny, kolorowy, z daleka daje o sobie znać. Aby przypodobać się samicy, zaprasza ją nawet na romantyczną kolację – o ile martwa mysz może za nią uchodzić. Chodzi za samicą z nastroszonymi piórami, kwokając przy tym (zapewne czułe słówka). Piękny teren, piękny samiec, romantyczna kolacja… która pani bażantowa by się nie skusiła? Problem polega na tym, że żadna. Dlatego na każdego pana bażanta przypada kilka oddalonych od siebie pań.


                Bażanty to zagniazdowniki właściwe. To znaczy tyle, że ptaki te po wykluciu i wysuszeniu opuszczają gniazdo, by nigdy do niego nie powrócić. Pokuszę się jednak o nieco złośliwy komentarz jeżeli chodzi temat gniazdowania. Bażanty są paskudnymi rodzicami. Można powiedzieć, że uroda bażanta jest równoważona przez urok ich gniazda, bowiem jest to w ogóle nie urządzone zagłębienie w ziemi. Takie gniazdo, niczym nie chronione, a na pewno nie walecznością samicy jest właśnie tym wąskim gardłem dla dziko występujących bażantów. Drugą, zupełnie osobną sprawą jest zerowe doświadczenie bażantów hodowlanych, większość takich osobników ostatecznie kończy jako bardzo droga karma dla drapieżników.


Oczywiście pierwszym z zagrożeń o jakich można napisać, to działalność człowieka. Bażanty uwielbiają zakładać gniazda w pobliżu upraw paszowych. I chociaż bażanty lubią pola w wysokiej kulturze rolnej, to nie można iść w radykalizm. W naszych warunkach rolnych posiadamy rozsądną ilość zadrzewień, remiz, miedz. Tych rzeczy brakuje w wielkołanowej gospodarce, co przekładało się na ogromne straty w lęgach. Badania przeprowadzone na Ukrainie (gdzie są warunki na takie uprawy) wykazały, że w takiej masowej gospodarce straty w gniazdach wynosiły… prawie 80%. To jednak są dane ekstremalne. Czeskie badania ukazują nieco bardziej normalny rozkład ostatecznego przeznaczenia gniazd. Niemal po równo (21%-25%) gniado niszczone jest przez: człowieka, krukowate (wrona na spółkę ze sroką), ssaki drapieżne.


Inną sprawą są czynniki atmosferyczne. Zimy zawsze były poważnym zagrożeniem dla bażantów. Były, bo zimy dwadzieścia lat temu wyglądały też zupełnie inaczej. Co ciekawe, bażanty jak inne kuraki potrafią świetnie zaśnieżać się przez co mają ochronę przed wiatrem, temperaturą i w dużej mierze drapieżnikami. Jednak sporym, chociaż nie tak oczywistym zagrożeniem dla piskląt jest… deszcz, a raczej wysoka wilgoć która po nim następuje. Powody są dwa. Po pierwsze aktywność owadów wtedy jest mniejsza, co zmniejsza ilość pokarmu. Po drugie wysoką przeżywalność w wilgotnym środowisku posiadają… pasożyty.


                Walka nie kończy się jednak na dorastaniu, bo dorosły bażant jest jeszcze smaczniejszym delikatesem niż pisklak. Można zostać upolowanym przez wiele stworzeń ale przodują dwa: ptaki drapieżne oraz lis. Dane te dotyczą bardzo dobrych łowisk, ale na wyobraźnię działają dane dotyczące jastrzębi. Monitorując dwie pary na okres dwóch lat policzono, że przy wyprowadzaniu ośmiu młodych pochwyciły 252 rozmaite kuraki (w tym 170 młodych).

                Natomiast wielką krzywdę wyrządziliśmy bażantom lecząc lisy na wściekliznę. Zmniejszenie ilości lisów o połowę zwiększa ilość bażantów nawet czterokrotnie. Do lisów można, a nawet trzeba strzelać cały rok. Należy jednak zaznaczyć, że bażanty śpią na gałęziach drzew, co im w jakimś stopniu pomaga.

Zdjęcie paskudne, ale bardzo ładnie pokazujące maskujące upierzenia samicy:

                Można zadać sobie pytanie, skoro to tak wrażliwy i w sumie obcy ptak, to dlaczego cieszy się on taką popularnością? Odpowiedź jest bardzo prosta – bo w porównaniu do innych kuraków daje się dosyć łatwo hodować, a polowanie na niego jest bardzo specyficzne. Zrywające się z wysokiego zboża, z bliskiej odległości i lecące najdalej kilkadziesiąt metrów zachowują się dokładnie tak jak rzutki na strzelnicy. Przy czym należy mieć ze sobą psa, bo w zbożu łatwo można zgubić postrzał, a to już jest zwykłe marnotrawstwo.

                Zatem czym jest bażant? Bardzo ciekawą zwierzyną łowną dla zainteresowanych, ozdobą spacerów dla nieco mniej zainteresowanych, a dla nas wszystkich zaledwie namiastką prawdziwych kuraków, których w dużej części Polski już nie ma.

                Pozdrawiam.

Ps. Za dużo tekstu, prawda? W ogóle o ile ktoś to czyta to chciałbym się dowiedzieć, jak się to czyta. W tym artykule troszeczkę "popuściłem śrubę" pisząc lżejszym językiem. Lepiej czy gorzej?

niedziela, 1 lipca 2012

Szlachetna, ale wciąż kura - Bażant

Bażant – Phasianus colchicus

Lato które powszechnie uważa się za najładniejszą i najlepszą porę roku, ma jednak wiele wad. Przede wszystkim zaliścione (jak poprawnie to nazwać?) drzewa praktycznie uniemożliwiają rozsądne robienie zdjęć z podchodu. Co więcej, wysokie zboża i trawy przesłaniają też zwierzęta te bardziej lądowe. Całe szczęście, że niektóre z nich w swych wędrówkach są tak systematyczne, że ich ścieżki są zanane zanim w ogóle zabierzemy się za zdjęcia.


                Bażant ma wiele form i jeszcze więcej nazw. Mówi się: szlachetny, obrożny, właściwy, pospolity, kolchijski no i oczywiście łowny. Jakkolwiek mogłoby wskazywać na  występowanie wielu podgatunków u nas, należy być z tymi założeniami ostrożny. Przez wieki żyjące na wolności osobniki dowolnie krzyżowały się ze sobą, a różnice się zacierały.


                Ptaki te nie są rodzimym gatunkiem naszego regionu. Jest to ptak azjatycki, ale ze względu na swoją urodę oraz walory łowieckie został szybko doceniony przez monarchów europejskich. Teraz jest to stworzenie wszystkich północnych kontynentów, który z racji swego polnego trybu życia znalazł sobie niszę w której może wegetować. Wegetować, bowiem bażant ma spore problemy z ciężkimi zimami, psami, lisami i ptakami drapieżnymi. W zasadzie bez ciągłej, chociaż częściowej introdukcji ptaki te powoli ale nieuchronnie zniknęłyby z krajobrazu Polski.

                Bażanta, a zwłaszcza samca zazwyczaj o wiele szybciej usłyszymy nim zobaczymy. Nieśpiesznie spacerując po swoim rewirze, co kilka minut głośno piejąc. Jest to pianie zupełnie inne niż u podwórkowych kur, a na dodatek głośniejsze. Może piać cały dzień, ale najbardziej lubi to robić przy zachodzącym słońcu. Samca oczywiście rzadko pomylimy z innym gatunkiem, bowiem jego kolorowe upierzenie jest bardzo charakterystyczne. Jeżeli chodzi o samicę, sprawa jest o wiele trudniejsza.


Jest zaledwie kilka dzikich ptaków, u których dymorfizm jest tak mocno zaznaczony. Samice nie mają potrzeby eksponowania się, dlatego posiadają świetny kamuflaż i nie pieją. Te różnice są cenną wskazówką, bowiem im większy dymorfizm, tym większa poligamia. Bażant nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Na każdego koguta przypada kilka samic. Jednak mimo takiej dysproporcji, trafienie na samicę jest o wiele rzadsze.

                Ptaki te na swoje siedziby obierają łąki w wysokimi trawami, młodniki. Uwielbiają przesiadywać w zadrzewieniach śródpolnych. Nie jest niezbędne, ale za to „w cenie” są tereny z ciekami wodnymi, typu rowy lub niewielkie stawy. Wiąże się to z występowaniem bujnej roślinności, a najważniejsze jest występowanie tam… żwiru. Jak się okazuje, bażanty zjadają pewne ilości gruboziarnistego pisaku, który ułatwia rozcieranie pokarmu. Taka strategia trawienia nie jest rzadka, a taki kamienisty materiał nazywa się gastrolitami.


                Odbierając mu wszelkie godności, można nazwać bażanta po prostu dziką kurą. Co taka kura je? Zależy od wieku i pory roku. Po wykluciu pisklęta są niemal wyłącznie owadożerne. Wraz z wiekiem zapotrzebowanie na owady spada, by w wieku 14-16 tygodni stanowić zaledwie kilka procent masy zjadanego pokarmu. Jednak tak mała masa jest również związana z porą roku. Dorosłe bażanty wiosną i latem zjadają dużo owadów, dżdżownic, ślimaków, nawet małych rybek czy myszy. Ogólnie przez tą część roku jest to około 40% pokarmu. Dalej, jesienią i zimą wzrasta ilość pokarmu roślinnego. Menu bażanta jest bardzo urozmaicone. Z owoców zjada borówki, maliny, wiśnie, jeżyny, śliwki, głóg, jarzębinę, dziką różę a nawet żołędzie. Te stanowiące około jednej czwartej masy pokarmu można traktować jako deser. Ponad połowa jego pokarmu to wszelkie rodzaje zbóż, marchew, ziemniaki, buraki. Jak więc widać na monotonię narzekać nie może, a należy dodać, że dziennie zjada on 70-130g pokarmu, co stanowi do 10% jego masy ciała. To bardzo dużo jak na ptaka który lata tylko gdy musi i na niewielkie dystanse. Jednak w czasie zimy potrafi przeżyć 2-3 tygodnia bez jedzenia.

                W następnej części nieco na temat toków, zagrożeń, hodowli oraz polowań na te ptaki. Pozdrawiam.