niedziela, 15 września 2013

Zajęczy okrągły post


No i tak oto dwa tygodnie przerwy, kiedy miałem ambicje pisania co tydzień. Mógłbym pisać, że brak tematów, zdjęć czy czasu i to byłoby kłamstwo. Prawda jest taka, że oto jest post numer sto. I z tego powodu chciałem napisać coś ciekawego. I nawet napisałem kilka artykułów, ale żaden nie wydawał się odpowiedni. Zdecydowałem się jednak na omówienie kolejnego gatunku. Wybór padł na ssaka, bowiem lista gatunków jest ich o wiele krótsza niż ptaków czy innych stworzeń i trzeba nimi rozporządzać dosyć oszczędnie. Do wyboru miałem wiewiórkę albo zająca, ale ponieważ te pierwsze (bezbożne stworzenia, co ogołacają mi orzechy włoskie) odwiedzają mnie dzień w dzień, postanowiłem zbierać materiał foto i zostawić je na później. Zatem czas na… zająca.


Zając Szarak – Lepus europaeus


                Jaki zając jest każdy widzi, można by napisać. Książkowe dane podają, że długość ciała dorosłego zająca to 65-76cm oraz 8-10cm ogona. Waga zależy od rejonu w którym zająca znajdziemy, z zasadą, że im dalej na wschód, tym więcej waży. I tak oto za zachodzie kraju średnia waga to 3,4kg a na wschodzie już 4,4kg.



                Zające, jak większość ginących gatunków lubią niewielkie, różnorodne pola gęsto poprzecinane zakrzaczonymi rowami i miedzami. Woli tereny o małych opadach i niewysokich uprawach - wiąże się z wczesnym dostrzeganiem zagrożenia i lubiącymi wilgoć pasożytami.


Dymorfizm płciowy jest tak słabo zaznaczony, że praktycznie nie da się rozróżnić płci u obserwowanego osobnika. Jedyną skuteczną metodą jest sprawdzenie zewnętrznych narządów płciowych, co jest z oczywistych powodów dosyć trudne do przeprowadzenia na żywych zającach. Struktura płci wskazuje na przewagę samic: od 1:1,04 do 1:1,86.



                Określenie wieku też wymaga dotknięcia zwierzęcia, do tego jest mało precyzyjne i dzieli się na dwie kategorie: do ośmiu miesięcy i powyżej ośmiu miesięcy. Są inne metody, ale są one czysto akademickie i niemożliwe do przeprowadzenia w domowych warunkach, takie jak zważenie gałki ocznej. Zające żyją do 12 lat, ale jak to zwykle bywa, maksymalna długość życia i faktyczna struktura wieku prawdziwie dzikich populacji są diametralnie różne. Dominującą grupą są osobniki czteroletnie i wydają się one szczytowym okresem w życiu zająca.


                To, że zając jest roślinożercą raczej wspominać nie trzeba.


                Ciąża u zajęcy trwa około 42 dni i w zależności od roku wydaje 3-4 mioty, a w każdym od jednego do sześciu młodych. W krajowych warunkach jedna samica wydaje około ośmiu młodych rocznie. Młode zajączki pobierają wyłącznie mleko do dziesiątego dnia życia, potem zaczynają przyjmować już pokarm roślinny (oczywiście stopniowo). Osiąga dojrzałość płciową w wieku siedmiu miesięcy, tak więc dosyć szybko. Co należy zaznaczyć zając ani nie buduje, ani nie żyje w norach.



                Liczebność zajęcy i stan ich populacji w naszym kraju to jeden z najciekawszych tematów dotyczących polskiej przyrody. W Polsce, jak i całej Europie od końca lat siedemdziesiątych liczba zajęcy spadła drastycznie. W latach 1970-1972 liczbę zajęcy w Polsce szacowano na 3,2 mln sztuk. W 2006 liczba ta wynosiła mniej niż pół miliona. Przyczyn tak przykrej tendencji jest kilka. Pierwszym „ciosem” jest kilkukrotny wzrost liczby lisów i innych drapieżników związany z podawaniu im szczepionek wścieklizny. To znaczy, że to właśnie zwykli ludzie którym nie pasuje, że las to nie miejski park przyczyniają się do wybijania zajęcy (i w jakim świetle ten fakt stawia „okrutnych” myśliwych polujących na „biedne” liski?).



Duży wpływ mają nie tylko ziemne, ale i skrzydlate drapieżniki. I tutaj mamy podział: starsze osobniki są wyłapywane przez „typowych” drapieżników, takich jak jastrzębie. Gniazda zajęcy są za to z ogromną skutecznością niszczone przez kruki, których liczba systematycznie rośnie. Dodam, że jest wręcz niesamowite, z jaką systematycznością (kształtem przypominającą koszenie kosiarką) przeczesują pola w poszukiwaniu jedzenia. Są też potwierdzane obserwacje, w którym kilka kuków zagania zające po polu do momentu, aż ten nie jest w stanie się bronić.



Nie bez znaczenia są czynniki klimatyczne. Co prawda zimy już nie te co kiedyś, dlatego ten czynnik ma coraz mniejsze znaczenie – warto wspomnieć, że za czasów świetności zająca nie było problemu z odbudową liczebności po ciężkich zimach. Poważniejszym kłopotem są opady, które osłabiają zające i wspomagają pierwotniaki powodujące kokcydiozę, chorobę o dużej śmiertelności. Są też wirusy, w tym dosyć nowy EBHS o śmiertelności ponad 70%. Co ciekawe, niemal wszystkie dzisiaj żyjące zające w Polsce posiadają przeciwciała, co oznacza, że miały kontakt z wirusem. Zapewnia im przynajmniej częściową odporność.




                Na koniec kilka uwag dotyczących zajęcy które sam zaobserwowałem: Chociaż przednia łapa zająca jest dwa razy krótsza niż tylna, w ruchu sprawia wrażenie, jak gdyby były równe. Burzy to trochę walory estetyczne jak dla mnie, bowiem chodzący zając przypomina mi bardziej psa niż wyidealizowanego szaraka. Drugą sprawą jest to, że chociaż zając ma swoje przyzwyczajenia i stosunkowo łatwo się na niego zaczaić, to jego zachowanie poza ogólnymi ramami jest losowe i niezrozumiałe. W tej samej grupie zajęcy, w zależności od dnia ten sam zając potrafi podejść do człowieka, który wcale się nie chowa na odległość nie większą niż 3 metry będą przy tym idealnie spokojny, a innym razem ucieka już od 200 metrów. Trzecią sprawą jest inne dziwne zachowanie. Chociaż zająca o inteligencję posądzać nie należy, zabawna wydawała mi się obserwacja zająca, który wyszedł na pole nie zwracając uwagi na jakiekolwiek źdźbła soczystej ozimy i przez ponad godzinę nie ruszając nawet uchem o centymetr wpatrywał się w zachodzące słońce. Ot, widać typ romantyka z niego.



Temat zająca pozostawiam absolutnie niewyczerpany, ale na razie musi starczyć. No bo jak pozbieram więcej materiału foto, to o czym będę pisał?


 Ps. Zapowiadając, co będzie tematem paru postów w bliższej lub dalszej przyszłości: Coś o robieniu serów, chociaż tu nie ma się czym chwalić – na razie nie otrzymuję tego co chciałem, ale pomyłki też są bardzo smaczne. Wczoraj nastawiłem piwo, powstają też inne produkty… nazywam to „projekty żywnościowe”. Ale póki nie osiągnę zadowalających efektów nic na ten temat więcej nie powiem. Pozdrawiam.

Ps2. Otrzymałem sugestię, że nazwa tego bloga jest dosyć enigmatyczna i pewnym jest, że trzeba ją zmienić. Ktoś ma jakieś sugestie? Sam nie mam jeszcze pomysłu i kto wie, może wykorzystam czyjąś nazwę (taki mini konkurs ;) ).