poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Nareszcie w domu...

Szybki zwiad po okolicy. Jakość nie zachwyca ale warunki nie rozpieszczały.






 Niedługo więcej. Pozdrawiam.

niedziela, 19 czerwca 2016

Dwa miesiace przerwy, lata swietlne pracy.



Boże drogi, już dwa miesiące. Ale tak to już czas leci, jak przygoda prowadzi Twoje życie.


                             Egzaminy oczywiście zaliczyłem. Pisemne napisałem bez stresu (chociaż próg zaliczenia 80%). Ustne - których bałem się najbardziej – zdałem na zasadzie „Gdybyśmy dali Ci maksimum, to byłyby podejrzenia”.


                             Obchodzę pięciolecie bloga i nie wyobrażam sobie większego upamiętniania mojej przygody z przyrodą niż stanie się myśliwym. Poświęciłem setki i godzin przez te lata na obserwację (którą razem ze mną na blogu oglądaliście). Byłem przez te wszystkie lata obserwatorem i uczniem. 


Wreszcie mogłem stać się rzeźbiarzem tego piękna jakim jest nasza przyroda.


                             Tymczasem jestem już od miesiąca w Szwecji.  Trzeba zarobić na licencje, opłaty, sprzęt… Aż ciężko uwierzyć, ile to kosztuje. Większość pieniędzy pójdzie „w system” niewiadomo gdzie. Ale mimo wszystko jest w takich kosztach sens. Nikt normalny nie wyda tylu tysięcy złotych na sprawy, których nie traktuje poważnie.



                             Tematu nie wyczerpałem nawet w pięciu procentach, ale na razie tyle musi wystarczyć. Oczywiście postaram się odpowiedzieć na wszelkie pytania.

Pozdawiam.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Oczywiście zajęty... przyrodą.



To już połowa kwietnia… Co prawda mało się dzieje na blogu, ale to wcale nie znaczy, że nie dzieje się nic. Od miesiąca czas zabiera mi nauka i przygotowania do egzaminu myśliwskiego. O ile go zdam, to rozpiszę się, dlaczego chcę zostać myśliwym itd.

W tym roku populacje lisa na sporej części kraju borykały się z epidemią świerzba.



Do części zdjęć jeszcze wrócę, bo fajne serie mi się zdarzyły (zwłaszcza sarny).




                Trzymajcie za mnie kciuki. Pozdrawiam.

piątek, 4 marca 2016

poniedziałek, 1 lutego 2016

... i po styczniu.


                Pogoda niestety nie rozpieszcza, a styczeń to dla fotograficzny mnie sezon ogórkowy. Całe szczęście nie pada cały czas, przez co można względnie spokojnie pracować w lesie.



Połowa stycznia wyznacza też koniec sezonu łowieckiego. Ma to związek z końcem sezonu na kozy (samice sarny), bowiem właśnie dopiero teraz rozpoczyna się rozwój zarodka. Co nie jest powszechnie znane, sarna przechodzi tzw. ciążę przedłużoną. To znaczy, że w bardzo wczesnym etapie rozwój zarodka jest zatrzymany, aby młode mogły przyjść na świat w terminie innym, niż środek zimy. Ktoś może zapytać: „Jak wczesny etap?” Odpowiadam: Bardzo wczesny. Wymowny jest fakt, że jeszcze nie tak dawno uważano, że letnia ruja jest urojona, a prawdziwa odbywa się zimą – mimo wielu badań i sekcji nie znajdowano mikroskopijnej blastuli.



                Zima, niby jest, ale słaba i bardzo okresowa. Ma to swoje przełożenie na występowanie ptaków – żurawie i gęsi na niebie nie są niczym specjalnym. Pozostaje tylko czekać na przeloty wiosenne – mój ulubiony „ptasi” okres.


                Z wieści karmnikowych: Leśny karmnik jest w ogromnej części zdominowany przez – z czego się cieszę – sikorki czubatki.


                I tak oto ucieka ten nieszczęsny styczeń. Luty będzie o wiele lepszy, ponieważ już teraz przelatujące nad moim lasem gęsi można liczyć w setkach.


                Pozdrawiam.