niedziela, 1 lipca 2012

Szlachetna, ale wciąż kura - Bażant

Bażant – Phasianus colchicus

Lato które powszechnie uważa się za najładniejszą i najlepszą porę roku, ma jednak wiele wad. Przede wszystkim zaliścione (jak poprawnie to nazwać?) drzewa praktycznie uniemożliwiają rozsądne robienie zdjęć z podchodu. Co więcej, wysokie zboża i trawy przesłaniają też zwierzęta te bardziej lądowe. Całe szczęście, że niektóre z nich w swych wędrówkach są tak systematyczne, że ich ścieżki są zanane zanim w ogóle zabierzemy się za zdjęcia.


                Bażant ma wiele form i jeszcze więcej nazw. Mówi się: szlachetny, obrożny, właściwy, pospolity, kolchijski no i oczywiście łowny. Jakkolwiek mogłoby wskazywać na  występowanie wielu podgatunków u nas, należy być z tymi założeniami ostrożny. Przez wieki żyjące na wolności osobniki dowolnie krzyżowały się ze sobą, a różnice się zacierały.


                Ptaki te nie są rodzimym gatunkiem naszego regionu. Jest to ptak azjatycki, ale ze względu na swoją urodę oraz walory łowieckie został szybko doceniony przez monarchów europejskich. Teraz jest to stworzenie wszystkich północnych kontynentów, który z racji swego polnego trybu życia znalazł sobie niszę w której może wegetować. Wegetować, bowiem bażant ma spore problemy z ciężkimi zimami, psami, lisami i ptakami drapieżnymi. W zasadzie bez ciągłej, chociaż częściowej introdukcji ptaki te powoli ale nieuchronnie zniknęłyby z krajobrazu Polski.

                Bażanta, a zwłaszcza samca zazwyczaj o wiele szybciej usłyszymy nim zobaczymy. Nieśpiesznie spacerując po swoim rewirze, co kilka minut głośno piejąc. Jest to pianie zupełnie inne niż u podwórkowych kur, a na dodatek głośniejsze. Może piać cały dzień, ale najbardziej lubi to robić przy zachodzącym słońcu. Samca oczywiście rzadko pomylimy z innym gatunkiem, bowiem jego kolorowe upierzenie jest bardzo charakterystyczne. Jeżeli chodzi o samicę, sprawa jest o wiele trudniejsza.


Jest zaledwie kilka dzikich ptaków, u których dymorfizm jest tak mocno zaznaczony. Samice nie mają potrzeby eksponowania się, dlatego posiadają świetny kamuflaż i nie pieją. Te różnice są cenną wskazówką, bowiem im większy dymorfizm, tym większa poligamia. Bażant nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Na każdego koguta przypada kilka samic. Jednak mimo takiej dysproporcji, trafienie na samicę jest o wiele rzadsze.

                Ptaki te na swoje siedziby obierają łąki w wysokimi trawami, młodniki. Uwielbiają przesiadywać w zadrzewieniach śródpolnych. Nie jest niezbędne, ale za to „w cenie” są tereny z ciekami wodnymi, typu rowy lub niewielkie stawy. Wiąże się to z występowaniem bujnej roślinności, a najważniejsze jest występowanie tam… żwiru. Jak się okazuje, bażanty zjadają pewne ilości gruboziarnistego pisaku, który ułatwia rozcieranie pokarmu. Taka strategia trawienia nie jest rzadka, a taki kamienisty materiał nazywa się gastrolitami.


                Odbierając mu wszelkie godności, można nazwać bażanta po prostu dziką kurą. Co taka kura je? Zależy od wieku i pory roku. Po wykluciu pisklęta są niemal wyłącznie owadożerne. Wraz z wiekiem zapotrzebowanie na owady spada, by w wieku 14-16 tygodni stanowić zaledwie kilka procent masy zjadanego pokarmu. Jednak tak mała masa jest również związana z porą roku. Dorosłe bażanty wiosną i latem zjadają dużo owadów, dżdżownic, ślimaków, nawet małych rybek czy myszy. Ogólnie przez tą część roku jest to około 40% pokarmu. Dalej, jesienią i zimą wzrasta ilość pokarmu roślinnego. Menu bażanta jest bardzo urozmaicone. Z owoców zjada borówki, maliny, wiśnie, jeżyny, śliwki, głóg, jarzębinę, dziką różę a nawet żołędzie. Te stanowiące około jednej czwartej masy pokarmu można traktować jako deser. Ponad połowa jego pokarmu to wszelkie rodzaje zbóż, marchew, ziemniaki, buraki. Jak więc widać na monotonię narzekać nie może, a należy dodać, że dziennie zjada on 70-130g pokarmu, co stanowi do 10% jego masy ciała. To bardzo dużo jak na ptaka który lata tylko gdy musi i na niewielkie dystanse. Jednak w czasie zimy potrafi przeżyć 2-3 tygodnia bez jedzenia.

                W następnej części nieco na temat toków, zagrożeń, hodowli oraz polowań na te ptaki. Pozdrawiam. 

3 komentarze:

  1. we Wrocławiu bażantów jest sporo. W peryferyjnych południo-zachodnich dzielnicach, na łąkach oczywiście :) często je słyszę podczas spacerów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujący tekst i fajne zdjęcia. Jak Ci się to udało? Wiem, wiem, dużo cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bażanta akurat łatwo znaleźć "na słuch". Dodatkowo mają swoje ścieżki którymi chodzą codziennie dlatego zasadzka nie jest trudna ;P

      Usuń