sobota, 11 lutego 2012

Orion - Kosmiczny Feniks

Gwiazd na niebie jest mnóstwo. I więcej nie chcę, zwłaszcza tych na flagach. Po ostatnich nieudolnych próbach fotografii nieba powróciłem do Oriona – najbardziej rozpoznawalnego zimowego gwiazdozbioru. A jakże ciekawa to gromada, pomijam ułożenie trzech gwiazd w linię, ten klasyczny „pas” Oriona.





Jeżeli cieszymy się czystym niebem i oddalimy się troszeczkę od lamp ulicznych, zobaczymy „miecz Oriona”. Składa się on z trzech blisko upakowanych gwiazd. Trach (walnął mnie w ucho Einstein ;) )! Środkowa „gwiazda” to wcale nie jest (technicznie mówiąc) gwiazda! To cała mgławica, najbliższy względem nas obszar gwiazdotwórczy. Odkrycia Teleskopu Hubble'a pozwoliły na szczegółowe rozróżnienie składników. Jest to tak rozmiata i dziwna gromada, że zabrakłoby mi nocy na ich opisanie (odsyłam do wikipedii). Na szybko i co ważniejsze: gwiazdy olbrzymie, gwiazdy malutkie, gwiazdy nieudane, tworzące się planety. I wszystko zatopione w świecącej powłoce gazu. To właśnie w takim kosmicznym ZOO powstał nasz układ słoneczny. Dzięki nowoczesnej technice, możemy zobaczyć na dodatek „z czego” to wszytko jest zbudowane. Tak jak zakładaliśmy, są rozmaite atomy, lekkie i ciężkie. Jednak co moim zdaniem jest absolutnie najważniejsze, jest odkrycie w dużych ilościach związków organicznych. Co prawda dosyć prostych, jak kwas octowy, alkohole czy aminokwasy. Ale tych związków jest tam dużo, a niech znajdzie się w tym młynie ten złoty związek chemiczny, DNA (a raczej RNA). Ech marzenia…


Ale wszystko ma swój koniec. Popatrzmy na jedno z jego ramion Oriona. Ten czerwony punkt nad pasem jest gwiazdą, w której naukowcy pokładają duża nadzieję. Betelgeza, bo tak ma na imię, to prawdziwy kolos. Posiada masę 14-15 mas naszych słońc (pięć milionów mas naszej planety) i zajmowałby obszar rozciągający się aż do Marsa. Jest to jedna z kilkunastu gwiazd, która jest na tyle blisko (i ma takie rozmiary), że przy pomocy nowoczesnych teleskopów możemy widzieć ją jako tarczę (a nie jako punkt). Ma to spore znaczenie, mamy nawet zdjęcia plam słonecznych na nim. Jednak to nie jest to, co przyciąga naukowców do niej. 




Betelgeza umiera. W ciągu ostatnich piętnastu lat jej jasność drastycznie spadła, zaczynają pojawiać się inne dziwne zjawiska. Kończąca jej żywot supernowa to największa eksplozja, o jakiej mamy dzisiaj pojęcie (Wielki Wybuch nie był eksplozją). Byłaby to zarazem pierwsza supernowa w naszej galaktyce, która została zaobserwowana w czasach nowoczesnej nauki. Nie musze dodawać, jak wiele dałoby to naszej nauce. A przy okazji jak piękny byłby to spektakl. Przez około dwa tygodnie cieszylibyśmy się obiektem o jasności – zależy od teorii – gdzieś pomiędzy drugim słońcem a księżycem w pełni. Kiedy jednak to wszystko nastąpi? Betelgeza może eksplodować w każdej chwili, nawet teraz  kiedy to czytacie. Z drugiej strony, licząc na czas gwiazdowy… umieranie to proces szybki, zaledwie milion lat.

Zdjęcie: Obok Oriona mozemy podziwiać piękne zgromadzenie gwiazd, Plejady



Można rozpaczać, że Orion kiedyś straci rękę (i wiele na swym uroku), ale porównałbym to do utraty żebra przez Adama. Z jego resztek powstanie chmura, właśnie taka jak Wielka Mgławica Oriona. I z niej powstaną nowe gwiazdy, nowe planety… ale to już zupełnie inna historia.

Podsumowując. Gdyby nazywać gwiazdozbiory dzisiaj, zdecydowanie Orion zmieniłby imię na Feniks. Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. Wspaniały post o gwiazdach. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja wiem,że ciągle czegoś chcę:) ale może będzie jakiś taki cykl o gwiazdozbiorach widocznych na naszym niebie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Na ile niebo pozwoli, będe dodawał kolejne gwiazdozbiory. Ale muszę pomyślec nad techniką przekazu. Niewyraźne gwiazdy są po prostu bardziej widoczne. Wielką Niedźwiedzicę przy pełnej ostrości napradę ciężko zobaczyć na zdjęciu, ginie w morzu kropek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie wędrowało mi się z Tobą po niebie. Udane zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń