piątek, 24 czerwca 2011

Dzień za dniem.

Zachowania otaczającej natury nadają rytm codziennemu życiu. Budzą mnie promienie wschodzącego słońca, przy okrzykach lisów. Ptaki korzystając z niskiej jeszcze temperatury już dawno żerują, by zaoszczędzić sobie pracy w upale. Następne godziny szczytu zaczynają się przed zachodem słońca, którego nadejście obwieszcza okrzyk bażanta. Kiedy kładę się spać, lisy krzyczą na dobranoc.

Praca "bieżąca", taka jak koszenie czy cięcie drewna zajmują mnóstwo czasu. Dodatkowo porządkowanie - powoli, metr po metrze. Robota niemal archeologiczna, nieczęsto można zobaczyć nieotwartą penicylinę z '88, razem z całym zapasem innych medykamentów z epoki.



Dzisiaj zdjęcia bez tematu, moje codzienne widoki.


 
Ps. Tematów na posty jest już trochę, jednak nie chce ich rzucać naraz - jest pewnym, że przez jakiś czas mnie nie będzie w kraju, a muszę jakoś zapełniać blog.

3 komentarze:

  1. Ależ pięknie wokół Ciebie! Zazdroszczę takiego otoczenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolę mysleć o tym miejscu jak o nieoszlifowanym diamencie. Jeszcze trzeba wiele wysiłku by zamieniło się w lśniący brylant.

    OdpowiedzUsuń
  3. jakby to trochę przerzedzić,ogarnąć faktycznie coś by z tego mogło być..

    OdpowiedzUsuń